sobota, 15 lutego 2014

# Są ludzie, którzy ranią dużo bardziej niż inni...

Wczorajszy dzień jest cały zawalony, nie miałam pojęcia, że to się zdarzy kiedy pisałam poprzedniego posta. Po prostu w piątek rano mama weszła do mnie do pokoju by dać mi rafaello, a potem przyszedł tata i oświadczył, że zarezerwował stolik w restauracji . Już wtedy wiedziałam wiedziałam, że przekroczę limit, wiec zjadłam normalne śniadanie, potem w szkole drożdżówkę, w domu chipsy i ciastka i szczerze to nawet nie pamiętam wszystkiego co jadłam, tyle tego było, ale nie żałuje jakoś bardzo, bo waga nadal spada. Nie ma pojęcia jaka dokładnie jest teraz, bo u mnie w domu nikt nie potrzebuje wagi i mamy taką starą, nie elektroniczną. Mam szczęście, że moja babcia jest mega nowoczesną kobietą, wiecie laptopy, internet, facebook, najnowsze modele telewizorów, jeden z nowszych modeli auta i takie tam, wiec mam też nowoczesna wagę i będę korzystać z tego, że mieszka bardzo blisko mnie i ważyć się u niej. Jutro do niej pójdę i to zrobię. Tak w ogóle to ta babcia bardzo mnie tuczy. Cały czas daje mi pieniądze ( za które kupuje słodycze ), jak przychodzę do niej na noc ( taa nocuje u babci, bo ma mega fajne i bardzo duże mieszkanie, w którym  mieszka sama, bo dziadek umarł 3 lata temu i kiedy mam dojść mojej rodziny to idę do niej ) to mówi żebym poszła do sklepu i kupiła sobie to co będę chciała jeść i nigdy nic nie mówi jak przychodzę z toną słodyczy ze sklepu. No i zawsze ma w domu mega dużo drogich czekoladek, bo pracuje w jakieś szpanerskiej, prywatnej klinice/małej przychodni i pacjenci zawsze oprócz pieniędzy daję jej słodycze, których ona nie je, za to ja to robię ( żałosna ja ), a najciekawsze w tym jest to, że ona jest dentystą i dopiero kiedy już zjem to mówi, że powinnam nie jeść tyle słodyczy, bo ona będzie mi musiała potem leczyć zęby, a przecież teraz mam takie śliczne.
Dzisiaj jadłam normalnie, nie liczyłam dokładnie kalorii, ale jestem pewna, że zmieściłam się w limit z HSGD. Jeździłam też na koniach i po raz pierwszy naprawdę mi się to nie podobało. Jeździłam dziś na Anuschce ona jest uwielbiana przez wszystkich, że taka fajna i idealna, ale ja nie mogłam sobie z nie poradzić, cały czas zwalniała, przechodziła do stepa, a nawet stawała, a ja nie mogłam jej ruszyć, to było straszne szczególnie, że ja jeżdżę całkiem dobrze. Oprócz tego na hali było 9 koni, hale jest duża, ale bez przesady, przy tym na jednym koniu siedział spasły, podstarzały facet, który miał lonżowanie, bo dopiero się uczył, czyli zajmował spory kawałek miejsce i do tego ciągle ten sam. Następną jazdę mam mam w piątek i już wiem, że na tego konia co dzisiaj na pewno nie wsiądę. No i mam nadzieję, że wieczorem będzie mało ludzi, bo nie wszystkim się będzie chciało dojechać do stadniny, bo ja mam konie jakieś 40 minut drogi z domu przy dobrych warunkach na drodze. Z drugiej strony gdzie miałabym mieć fajną, dużą stajnię i spokojne lasy, łąki i pola do jazdy w teren w Gdańsku.
Dzisiaj definitywnie wykreśliłam jedną osobę z mojego życia. ,,Najlepszą przyjaciółkę". Czuje się źle, ale wiem, że podjęłam właściwą decyzję. One nie była właściwą osobą dla mnie, tak na prawdę to chyba dla nikogo. Przyjaźniłyśmy się 7 lat. Od 4 lat ona obgadywała wszystkich, mnie też, naprawdę w szkole nie było osoby, o której nie gadała. Miała problem z moimi znajomymi, cały czas się mnie o nich czepiała, gadała, obrażała ich, a przecież to tez byli moi przyjaciele. Ja nigdy nie powiedziałam słowa o jej znajomych, którzy naprawdę byli nie fajni, a ona z moimi miała problem, bo to była tak zwana szkolna elita, wiecie mega znane, ogółem lubiane, wszyscy liczę się z ich zdaniem i w ogóle, ja do takiej należałam, a moja przyjaciółka nie. Ona była przez nich nie lubiana, bardzo mocno, zresztą nie bez powodu, ogólnie nie była jakaś uwielbiana w  tamtej szkole i naprawdę to nie dla tego, że raz się źle ubrała czy coś, nawet nie będę pisać wszystkich powodów, ale one były i nie mówię tak dlatego, że teraz już się z nią nie przyjaźnie, ja to zauważałam już dawno temu, ale tego nie dało się zmienić. Tamte osoby często namawiały mnie bym przestała zadawać się z J, ale nas wiele łączyło ( a może nie tak wiele ), świetnie się razem czułyśmy, dogadywałyśmy i cały czas śmiałyśmy z rzeczy, których nikt inny by nie zrozumiał nawet jeśli bardzo by chciał, cały czas się spotykałyśmy, jeździłyśmy do siebie na działki, przychodziłyśmy na noc, a mimo to ja już kilkanaście razy wcześniej chciałam zakończyć nasza przyjaźń. Na przykład w wakacje na koloni, gdy zaczęła gadać coś o mnie dziewczyną, których nienawidziła, to było kolonia z takich zajęć, na które J chodziła i na prawdę niejednokrotnie opowiadała mi jak ma dość tych dziewczyn. Jednak ja nic z tym nie robiłam, za bardzo mi na niej zależało i nie chciałam jej stracić mimo, że codziennie płakałam z jej powodu. Oprócz tego ona uważa mnie za rozpieszczone, snobistyczne dziecko, któremu rodzice wszystko kupują. Dlatego, że moja mama jest prawnikiem, a tata inżynierem. Matka wysoka posada w jakimś państwowym czymś, a ojciec wysokie stanowisko w wielkiej międzynarodowej korporacji. Dlatego sporo zarabiają, dużo więcej niż jej rodzice. Na przykład jeśli poproszę tatę o jakąś kurtkę, to on mówi żebym pojechała do galerii wybrała sobie, a on przyjedzie i zapłaci i nie ma problemu z wydaniem na nią kilku stówek mimo, że ja mam z 6 zimowych kurtek ( wszystkie firmowe i z zeszłego lub tego roku ) i ta siódma po prostu jest fajna ( w tym wypadku to była śliczna parka ).  Wiecie ogólnie chodzę w drogich ubraniach i butach, jednak to nie jest tak, że rodzice kupują mi wszystko, Iphona powiedzieli, że mi nie kupią, bo nie potrzebuje telefonu na 3 tysiące, albo na niektóre rzeczy muszę zasłużyć ocenami czy coś. Jednak cieszy mnie, że jeśli chce to mogę kupić sobie gazetę sprowadzaną ze stanów, za którą zapłacę 80 zł jeśli mnie interesuje. Cieszy mnie też to,że nie dostaję od reszty, chyba, że obrzydliwą figurą, bo nie wiem czemu, ale wyszło tak, że mimo, że nie chodzę do prywatnej szkoły ( ledwo przebłagałam rodziców, bo na początku miałam po prostu wybór między dwoma elitarnymi szkołami ) to większość ludzi ma tu raczej firmowe cichy. Co do Iphona, to nie wiem czemu, ale bardzo chciałaby, go mieć wiem, że jeśli będę miała dobre oceny na koniec roku to tata da mi w nagrodę jakieś 1,5 tysiąca, a resztę jakoś wykombinuję, coś od babci i moje oszczędności. Nigdy jednak nie robiłam afery z tego, że mam więcej forsy od J szczególnie, że jej rodzice zarabiają nawet dobrze, ale ona ma swoje problemy ze mną i to nie moja wina. Ostatecznie zdecydowałam się na zakończenie przyjaźni, bo u nas w klasie jest taka dziewczyna, mniej lubiana ode mnie, z którą się zaprzyjaźniła i spędzała czas, ale codziennie obgadywała ze mną i tą bardziej lubiana częścią klasy. Cały czas kłamała, że się z nią nie spotyka, że jej nie lubi i nie wiem co jeszcze, ale dzisiaj przesadziła. Wczoraj miałyśmy szczerą rozmowę ( i to wtedy kiedy miałyśmy rozbić projekt, którego nawet nie zaczęłyśmy, a jest na poniedziałek, chyba zrobię go sama ) i myślałam, że dużo rzeczy sobie wyjaśniłyśmy i, że jest OK, ale tacy ludzie się nie zmieniają. Teraz spamuje na fecebooku tekstami z tą i jeszcze jedną dziewczyną i obgadują mnie, to logiczne, ale żeby być na tyle chamskim i walnąć postem ,,no bo wiesz przecenki, zakupki, ubrania, szpan  i kochana wogle gslhadlfhefhczxjbncl, alonators KC Cie Misiu" i oznaczona ta dziewczyna, dla wyjaśnienia ja mam na imię Ala/Alicja, jak tam wolicie. To przesądziło sprawę, która tak naprawdę była przesądzona od dawna, jak długo jej mogę wszystko wybaczać.
Wiecie co, to ona ma kurwa problem, że może znajdować znajomych tylko kosztem innych znajomych, bo inaczej nie umie. To żałosne, to ona powinna się martwić, mnie lubi więcej i do tego bardziej wpływowych ludzi niż ją, ja mam innych, prawdziwych przyjaciół, a ona niech się tak zadaje i obrabia każdemu dupę ze swoją dwuosobowa paczką, bo nikt do nich nie dołączy, a nie w naszej klasie są jeszcze dwie takie idiotki, ale ona raczej mnie jeszcze lubią, bo nie wiem czego potem J im nagada, ale mam to w dupie. Ja mam was, mam przyjaciół w tej szkole, mam przyjaciół innej szkole, a ona ma tą swoją debilną grupkę, ale mnie to już nie obchodzi. Wiem jedno muszę być od niej lepsza we wszystkim, miała milion szans by być moją najlepszą przyjaciółką milion pierwszej szansy nie będzie, teraz ma wroga. Będę mieć od niej lepsze oceny, już mam, więc będę mieć miażdżąco lepsze oceny, będę ładniejsza, będę mieć lepszą figurę, będę nosiła lepsze ciuchy, będę po prostu lepsza. Czy to wredne ? Uwierzcie, że za  to co ona mi zrobiła ( nie będę pisać, bo skończyłabym za kilka dni ) to jest tylko i wyłącznie nagroda, zemsta musiała by trwać przez lata.
tak w ogóle to przytyłam też przez J, o zaczęłam codziennie pożerać chipsy, ciastka, czekoladę, żelki, cukierki, pizze i inne rzeczy ze stresu.
Dziękuje, że przeczytałyście tak bardzo długi post i przepraszam, że jest on tak nudny i chaotyczny, ale musiałam się komuś wyżalić, a tamtym przyjaciołom szczerze nie chcę wszystkiego opowiadać.













7 komentarzy:

  1. Post wcale nie był, a co do tego, ze długi? Lubię czytać długie posty. Mogłabym napisać, ze przykro mi z powody tej przyjaciółki, ale nie napiszę tego, bo z tego co napisałaś wnioskuję, że ona nie zasłużyła na Twoją przyjaźń i dobrze zrobiłaś.
    Powodzenia w projekcie =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Po to tu jesteśmy. By Cię wysłuchać. Tu możesz mówić o wszystkim co Cię trapi
    Pieniądze dostajesz od babci? Super, więc odkładaj na iphona:)
    Tylko żadnych słodyczy nie kupuj:)
    Zakończyła się jedna przyjaźń, za chwilę rozwinie kolejna. Z tego co czytam to musiała być straszna osoba. No cóż... Takie życie.
    Po co przyjaciółka, która Pojdzie i za chwilę obgada? Wyjawi tajemnice. Przyjaciel to ktoś który cieszy się z czyjegoś szczęścia, nie zazdrości w tym wypadku pieniędzy. Ale już koniec. Nie warto szargać sobie nerwów przez nią.
    Trzymaj się;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że zerwałaś kontakt..Ale tak będzie dla Ciebie lepiej.
    Jesteśmy tu po to, aby Cię wspierać - pisz posty jakiej długości chcesz.
    Trzymam kciuki. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze robisz, że zrywasz tą przyjaźń. Ja dwa lata temu musiałam zniszczyć moje relacje z przyjaciółką, z którą przyjaźniłam się od 7 lat. I teraz dopiero otworzyłam oczy na to, co na prawdę siedziało z naszym 'związku'.
    Swoją drogą, też jesteś z Gdańska? Jeśli tak to musisz wiedzieć, że ja też, i ja też jeżdżę konno. ;)) Do jakiego ośrodka jeździsz? Ja jeździłam do Swojaka, ale od marca zobaczę jak jest w Tabunie. Jazda w tereny to genialna sprawa, zwłaszcza, że jest las i pola, te piękne widoki. Cudownie się cwałuje polnymi ścieżkami.
    Nie przejmuj się, dobrze Ci idzie, słodyczy nie jesz codziennie. ;D Jesteśmy tu po to, żeby się wspierać nawzajem.
    Trzymaj się cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię długie posty :) pamiętaj że jesteśmy od tego aby się wspierać :) ściskam ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Post długi ale po to przecież tu jesteśmy - aby cię wysłuchać. Przyjaciółką się nie przejmuj widać nie była ciebie warta. Po co ci ktoś do komu nie zaufasz. Poza tym jedna przyjaźń się kończy druga zaczyna więc nie przejmu się na pewno sobię poradzisz. Wierzymy w ciebie. :*****

    http://formeandmydreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń